A to Ci heca!

czwartek, 26 lutego 2009

Dziś się pochwalę. Gazeta Wyborcza ogłosiła konkurs na wspomnienia o Czesławie Niemenie. Ogólnie chodzi o to żeby ludzie cośtam napisali sobie i wysyłali do redakcji, a co ciekawsze wypociny będą opublikowane. I mój ojciec wysłał właśnie takie oto wspomnienie, które opublikowano. Ta-dam!



W cyklu muzycznym dziś będzie znów rockowo. Jest taki zespół co się Kings Of Leon nazywa. Pochodzi on z USA gdzie mało kto ich zna za to w Europie i Wielkiej Brytanii święcą niemałe triumfy. I nie ma co się dziwić. Pomimo, że ich muzyka sporo czerpie z amerykańskiego southern rocka czy country mają w sobie coś świeżego. Napewno obiły się Wam o uszy single "Sex on fire" czy "Use somebody". Tak więc tym razem proponuję Wam album pt. "Because the times". Co prawda żaden z powyższych utworów na taj płycie się nie znajduje ale jest na niej kilka kawałków, które mogły się Wam o uszy kiedyś obić.



Kings of Leon "Because the times"


Moim zdaniem świetny album do samotnych podróży samochodem. Enjoy! :)

wtorek, 24 lutego 2009

Ratuj się kto może!

Praca w sklepie ma to do siebie, że pracuje się często do późna. Ostatnio po prostu nie mam czasu ani ochoty pisać nic. Nie przychodzi mi nawet nic sensownego o czym mógłbym napisać. Siedzenie w necie pół dnia było bardziej inspirujące niż praca. Zawsze się na coś ciekawego natknąłem o czym mógłbym nasmarować parę zdań. Od piątku zasadniczo wegetacja. Praca-dom, praca-dom ale, jutro na szczęście mam wolne więc się mam zamiar opieprzać. ;]
A propos pracy, to wczoraj wychodząc z niej o godzinie 20.00 usłyszałem od kierowniczki "Miłego dnia". Nosz kurwa. Świetny dowcip, pogratulować. W ogóle ta kobieta jest dla mnie tak miła, że aż się jej trochę boję. Może by było inaczej gdybym wcześniej nie usłyszał o niej tego i owego.
Dziś byłem świadkiem i uczestnikiem akcji pt. "próbna ewakuacja budynku". Niezły cyrk powiem Wam. Najpierw był wielki spór kto zbije szybkę od alarmu. Kiedy spór został rozwiązany okazało się, że żadnej szybki zbijać nie będzie trzeba, w wyniku czego osoba mająca dostąpić tego zaszczytu była wielce zawiedziona. W każdym razie tuż przed godziną 11.00 z głośników poszedł komunikat, żeby spierdalać i takie tam więc ubraliśmy się kurtki "zabezpieczyliśmy mienie firmy" i bez większego pośpiechu ruszyliśmy do wyjścia. Oczywiście ponieważ to był tylko alarm próbny ludzie dalej przechadzali się z dziećmi po sklepach, podobnie wycieczka szkolna. I wygonili wszystkich na parking na 20 minut po czym pozwolili wracać.
I w sumie tak mi się wydaje, że klienci nie powinni wiedzieć, że to tylko próba. Jakby nie wiedzieli zaczęliby spierdalać na serio, a nie w stylu "luz, to tylko ćwiczenia". Dobra, nie powiem że my byliśmy lepsi. ;] Ogólnie nie wiem czy kierownictwo obiektu było zadowolone z przebiegu akcji.
Wydarzenie tygodnia, jeśli nie nawet ostatnich lat w tym miejscu.
W kąciku muzycznym nie będzie dziś nic, bo jakoś tak nie dotarłem do niczego nowego ani nie odświeżyłem sobie niczego starego.

poniedziałek, 16 lutego 2009

Ostatnio nadejście nowego tygodnia nie przynosiło mi niczego specjalnego. Jednak w tygodniu jest inaczej. A to dlatego, że wracam do pracy! :D Nareszcie. Okej, i jeszcze chciałbym żebyście mi przypomnieli o tym co napisałem w poprzednim zdaniu kiedy będę narzekał, że znów muszę iść do roboty. ;] Jako, że postanowiłem tym razem znacznie rozszerzyć swoje horyzonty zawodowe będę zajmował się prawie tym samym czym zajmowałem się do tej pory. Także wiedza i rozwój, to zajebiście ważne. ;)
Poza tym bez szału.




Słuchając takich rzeczy mam mieszane uczucia. Z jednej strony to dobrze, że takie coś istnieje ponieważ zachowanie takie jak tych dziewczyn należy tępić. No i ten słodki smak zemsty i zajawka kiedy ona nie wie zupełnie co ma powiedzieć... Z drugiej strony jednak wyzywanie na antenie radia, którego słucha ileś tam tysięcy ludzi, dziewczyn od kurew i dziwek już nie jest okej. To już narusza godność osobistą. Tak mi się wydaje. Pomimo, że ja raczej mściwy nie jestem to ta akcja mi się nawet podoba. Tylko bez wyzwisk.

piątek, 13 lutego 2009

Antajtyld

ARKA NOEGO - Potop papierków
Po wielu latach Bóg spojrzał znów na ziemię i stwierdził, że się bardzo źle dzieje. Ludzie byli zepsuci i skłonni do przemocy, więc postanowił znów zesłać potop i zniszczyć ludzkość. Ale przedtem zawołał Noego i powiedział:
"Zbuduj arkę z drzewa cedrowego, tak jak wtedy: 300 łokci długa, 50 łokci szeroka, 30 łokci wysoka. Zabierz żonę i dzieci, i z każdego gatunku zwierząt po parze. A za 6 tygodni ześlę wielki deszcz"
Noe nie był zachwycony - znów 40 dni deszczu, 150 dni bez wygód na arce, bez telewizora i z tymi wszystkimi zwierzętami - ale był posłuszny i obiecał spełnić wymagania Boga. Po 6 tygodniach zaczęło padać dzień i noc. Noe siedział w ogródku i płakał, bo nie miał arki.
Bóg wychylił się z nieba i zapytał,
"Dlaczego nie spełniłeś mojego rozkazu?"
Noe odpowiedział:
"Panie, coś mi uczynił? Jako pierwsze musiałem złożyć podanie o budowę. W urzędzie myśleli, że chcę budować stajnie dla baranów. Potem nie podobała im się architektura - za wymyślna dla baranów, a w budowę statku na lądzie nie chcieli wierzyć. Także wymiary nie znalazły poparcia, bo dziś nikt nie wie, jaką miarą jest łokieć. Po przedłożeniu nowych planów dostałem znów odmowę, bo budowa stoczni w terenie zamieszkanym jest niedozwolona. Po kupnie odpowiedniej działki zaczęły się nowe kłopoty. W tej chwili np. chodzi o to, że w planach nie są uwzględnione systemy do gaszenia w czasie pożaru. Na moją uwagę, że będę przecież otoczony wodą, przysłali mi psychiatrę powiatowego. Kiedy psychiatra upewnił się, że jednak buduję statek, zadzwonili do mnie z województwa, żeby mi uświadomić, że na transport statku do morza będzie potrzebne nowe zezwolenie, a będzie o nie trudno, bo minister podał się do dymisji. Kiedy powiedziałem, że statku nie muszę transportować, bo będzie i tak otoczony wodą, kazali mi z ministerstwa marynarki wojennej, według przepisów Unii, złożyć podanie do Brukseli w ośmiu odbitkach i trzech urzędowych językach o zezwolenie na zalanie terenów zamieszkałych. Z drzewa cedrowego musiałem też zrezygnować - nie wolno go już ze względów ekologicznych sprowadzać. Próbowałem kupić tutejsze drzewo, ale nie dostałem tej ilości ze względu na przepis o ochronie środowiska, najpierw musiałbym zadbać o sadzenie drzew zastępczych. Na moja wzmiankę o tym, że i tak będzie potop i nie opłaca się tu sadzić żadnych drzew, przysłali mi nowego psychiatrę, tym razem z województwa. Krótko mówiąc - dałem kilka łapówek, kupiłem drzewo, znalazłem nawet cieśli do budowy, ale oni najpierw utworzyli związki zawodowe. Kiedy się okazało, że nie mogę ich płacić wg. taryfy, to rozpoczęli strajk, tak, że budowa arki znów się odwlekła. W międzyczasie zacząłem sprowadzać zwierzęta. Tylko że wmieszał się związek ochrony zwierząt i zabronił mi (zarządzenie UE nr 733/6/987) transportu jeleni w okresie rykowiska. Poza tym musiałem podać cel transportu tych zwierząt, jestem na stronie 22 pierwszego formularza z 47, moi adwokaci sprawdzają, czy przepisy dotyczące królików obejmują również zające. A działacze z Greenpeace wskazali na konieczność specjalnego urządzenia do pozbycia się gnoju i innych odpadów pochodzących z hodowli zwierząt. Panie Boże, teraz jeszcze podał mnie mój sąsiad do sądu, twierdząc, że buduję prywatne ZOO bez zezwolenia. Moje nerwy są zszarpane, nie mogę spać, arka nie gotowa, a ty już zesłałeś deszcz."
W tej chwili przestało padać, wyszło słońce i tęcza. Noe spojrzał w niebo i powiedział: "Czyżbyś się Boże rozmyślił i nie chcesz już zniszczyć ludzkości?"
Bóg odpowiedział:
" Nie trzeba. To załatwi biurokracja ".

Znalezione w ymejlu. ;]

Jako że ostatnio obracam się w klimatach rockowych bardziej dziś w ramach akcji "Olej poleca więc to musi być dobre i powinniście to sprawdzić jeśli jeszcze tego nie słyszeliście" mam dla Was album nikomu w ogólnie nie znanej grupy AC/DC "Back in black". Zespół ten jest tak andergrandowy, że nie ma szans żebyście o nim słyszeli. ;] "Back in black" to jest ich najlepiej sprzedający się album i moim zdaniem też jeden z najlepszych. Macie to hard rock w czystej postaci, bez żadnych rewolucyjnych patentów. Dwie gitary, perkusja, bas i wokal. I to jaki, Brian Johnson ma niesamowite możliwości. Czasem brzmi trochę jak Robert Plant z Led Zeppelin ale to raczej komplement. Słowa uznania także dla gitarzysty Angusa Younga, który z moim osobistym rankingu jest w ścisłej czołówce gitarzystów. Więc łapcie to i zarżnijcie na tym swój słuch, bo moim zdaniem jest to jedna z tych płyt, którą umieściłbym na liście "Pozycje obowiązkowe".


czwartek, 12 lutego 2009

Rock 'n roll train

Wszelkiego rodzaju twórcy szeroko pojętej sztuki począwszy od poetów na muzykach kończąc stymulowali (lub destymulowali) swoje umysły i ciała różnorodnymi używkami. "Tradycja" ta ma swoje korzenie w starożytności. Potem najbardziej naćpanymi twórcami byli romantycy (absynt, opium i takie tam). W XX narodziło nam się coś takiego jak rock 'n roll. Na początku zespoły te to była banda typowych ładnych chłopców z ulizanymi fryzuramii szarmanckimi uśmiechami, na widok których panienki z dobrych domów piszczały w niebogłosy. Potem jednak ci grzeczni młodzieńcy przestawali być tak grzeczni, bo razem ze sławą i pieniędzmi przychodziły alkohol i różne wymyślne narkotyki zażywane w sposób o jakim nam się pewnie nie śniło. Dziś nazywa się to "rokendrolowym stylem życia". W latach 60 i 70 zespoły niektóre zespoły robiły takie rozpierduchy, że miały zakaz na korzystanie z usług niektórych hoteli. Pięknym przykładem jest zespół The Who, który demolował pokoje hotelowe. Mieli perkusistę, Keith Moon się nazywał (najlepszy bębniarz jakiego miałem okazję słuchać). Ćpał i chlał on wszytko co się dało i to co się nie dało pewnie też. Słyszałem, że podczas jednej imprezy wjechał swoim rolls-roycem do basenu. Ponadto zawsze po koncercie rozpierdalał instrument. Skończył tak, że udławił się własnymi rzygowinami po tym jak nabrał jakichś tabletek. Inną ofiarą tego stylu życia była Janis Joplin, która się zaćpała. Brała heroinę, jak umarła miała 27 lat. Jim Morrison i Jimi Hendrix przekręcili się w tym samym wieku. Ilość spektakularnych śmierci w świecie rocka jest oszałamiająca. W prawie każdym zespole ktoś musiał się przekręcić z powodu dragów lub alkoholu albo zaliczyć chociaż jeden odwyk. Tak było. W sumie nadal jest. Ciągle się czyta na różnego rodzaju portalach plotkarskich, że ta znowu ćpa, a tamten jest na odwyku. W czasach gdy na powierzchni oceanu zwanego rynkiem muzycznym pływają przede wszystkim same gówna, a gwiazdy "raczące" nas tego typu twórczością mówią o ratowaniu świata, zdrowym odżywianiu itp. wydawałoby się, że takie zachowanie zasługuje na powszechne potępienie. Ale ile 30 , 40 lat temu, nawet w Stanach i Wielkiej Brytanii takie zachowanie to było coś strasznego teraz chyba nikt nie zwraca na to uwagi już. Wtedy rodzice pewnie nie pozwalali słuchać swoim dzieciom Simona&Garfunkela (którzy swoją drogą robili muzykę strasznie cipowatą jak na tamte czasy), bo na okładce wyglądali jak najarani (co moim zdaniem jest totalną bzdurą). Oczywiście dzieciaki i tak słuchały tego co im się podobało. Teraz jest inaczej, rodzice sprawiają wrażenie jakby mieli w dupie co się dzieje z ich pociechami, których chataktery kształtuje teraz internet i durnowata telewizja. Ale to już temat na oddzielną notkę. :]
Do napisania tego zainspirował mnie artykuł o wpadkach gwiazd z narkotykami.
Po przeczytaniu tego naszła mnie taka refleksja, że jak jesteś gwiazdą to wolno ci wszystko. Normalny człowiek na posiadanie pół kilo zielska poszedłby do kicia na lat X. Taka gwiazda natomiast zapłaci jakąś kaucję, obieca że pójdzie na odwyk i jest wolna. Wiadomo, są równi i równiejsi.

wtorek, 10 lutego 2009

Przewózka z Królem

Przeszukując wczoraj przepastne czeluście mojego folderu z muzyką w ramach akcji "co-by-sobie-tu-posłuchać" natrafiłem na album pt. "Riding with the King" nagrany przez panów Erica Claptona i BB Kinga. Płytę tę znam już lat wiele ale dawno jej nie słuchałem więc postanowiłem sobie odświeżyć. I cóż, kawał dobrego bluesa to jest. Słabo się znam na tej muzyce ale tę płtyę mogę Wam bez wyrzutów polecić. Bo wyobrażcie sobie, że dwaj gitarzyści z absolutnej światowej czołówki połączyli swoje siły i talenty i stworzyli coś ge-ni-al-ne-go! Zajebiście się tego słucha. Więc rzućcie na chwilę to czego słuchacie normalnie i poświęćcie trochę czasu tej właśnie płycie, nie będziecie żałować.

Eric Clatpon&BB King- "Riding with the King"


Ściągajcie, słuchajcie, jarajcie się, a po 24 godzinach skasujcie z dysku i biegnijcie do sklepu po oryginał. :P

poniedziałek, 9 lutego 2009

Dotarł do mnie dziś taki oto film:




Jak widać film jest dość szokujący.
Ogólnie od jakichś kilku lat jest tak, że cały zachód drży na dźwięk słowa "Islam". Wiadomo, że 11 września ataki w Madrycie itd. I związku z ogólną trwogą przed Bliskim Wschodem powstają takie właśnie filmy jak ten. Pokazuje on Islam najgorzej jak się da. Nie mówię, że to nie jest prawda ale tendencyjność tej produkcji po prostu bije na pierwszy rzut oka. Myślę, że przez takie rzeczy wyrządza się tej religii wielką krzywdę i oczernia ją na zachodzie.
Z drugiej jednak strony, pokazuje że jest banda POPIERDOLEŃCÓW, którzy interpretują Koran do potrzeb zabijania lub jak oni to pięknie nazywają "walki z niewiernymi". Od małego wmawia się takim dzieciom (przykład tej dziewczynki z filmu), że Żydzi to największy wróg, Amerykę trzeba zniszczyć i Europę też, bo czasem pomaga Ameryce. Najgorsze jest to, że takie populistyczne gadanie przyciąga tłumy w większości niewykształconych ludzi, którzy gotowi są pójść na śmierć po to by być w raju i mieć swoje 17 czy ileśtam dziewic. Nie jestem oczywiście znawcą Koranu ale nie wydaje mi się żeby takowe nakazy tam się znajdowały. Z resztą w Biblii też nie ma nic na ten temat jednak miało miejsce coś takiego jak wyprawy krzyżowe.
Czy wcześniej napisałem, że takie filmy wyrządzają krzywdę Islamowi? Zmieniam zdanie, Islam sam sobie wyrządza tę krzywdę. A raczej pierdolnięci ludzie, którzy nie kumają co jest napisane w ich Piśmie Świętym. Takie filmy powstają właśnie przez nich. Inna sprawa, że ślepa nienawiść do tej religii też nie jest zbyt "mądra" (bo nie wiem jakiego innego słowa tu użyć), ale nie ma się co dziwić ludziom skoro spotkała ich z tamtej strony tylko tragedia i cierpienie.
Religia to dość trudny temat i mi osobiście dużo łatwiej prowadzi się o niej dyskusje przy kielichu (ziomki też mi raczej przyklasną :P) ale jak to obejrzałem to musiałem napisać parę słów.

niedziela, 8 lutego 2009

Do zapamiętania na przyszłość: nigdy nie pisać postów na blogu po pijaku, bo raz: pisze się strasznie długo, bo promile niweczą wszelkie próby poprawnego napisania choćby najprostszego słowa, dwa: pisze się totalne pierdoły. Jako że człowiek odpowiedzialny (a za takiego się uważam) powinien odpowiadać (jakkolwiek to brzmi) za to co mówi i robi, nie skasuję tamtego posta. Z resztą pewnie i tak już go zdążyliście przeczytać więc to by się mijało z celem nawet. ;]

Dziś w cyklu muzycznym będzie tylko jeden kawałek. Polski. Nie hip-hopowy. W sumie to nie bardzo wiem jak można go sklasyfikować, bo może to być coś w stylu disco czy soulu(!). W każdym razie, pamparapam, Drodzy Państwo, Pan Andrzej Zaucha i piosenka pt:"Byłaś serca biciem".


Kawałek tak stary jak ja, czyli nie za bardzo. ;] Zamieszczam go nie dlatego, że wiąże się jakoś z moimi ostatnimi odczuciami, ale dlatego że mi się po prostu bardzo podoba. I mam nadzieję, że Wam też przypadnie do gustu. :)