A to Ci heca!

wtorek, 7 grudnia 2010

Po zeszłotygodniowym, poniedziałkowym hardkorze na ulicach Warszawy sytuacja się jakby trochę poprawiła. Może to dlatego, że ludzie odzyskali rozum i zrozumieli, że przyszła zima albo dlatego, że postanowili porzucić swoje auta i podróżować komunikacją publiczną. W to pierwsze nie wierzę ani trochę więc pozostaje opcja numer dwa.
Od jakiegoś czasu w naszym pięknym mieście usiłuje się przepchnąć filozofię uprzywilejowania zbiorkomu względem samochodów. Piękna to i szczytna idea, kolorowe ulotki zachęcają warszawiaków do podróżowania czystymi i punktualnymi autobusami i tramwajami.
O ile z tą czystością nie jest może tak źle, tak punktualność pozostawia wiele do życzenia. Oczywiście lobby na rzecz ZTM zwala wszystko na kierowców siejących terror na buspasach. Może i jest w tym trochę prawdy, bo ludzie ciągle nie mogą się nauczyć, że jak nie ma miejsca za skrzyżowaniem to się nie jedzie, w efekcie czego blokują całe skrzyżowanie i nikt nie może przejechać. Samochód, autobus, tramwaj, absolutnie nic.
W zeszłym tygodniu marzenia rządzących stolicą po części się spełniły, bo sporo ludzi do autobusów się przesiadło. Spowodowało to pojawienie się raczej rzadkiego zjawiska w gospodarce rynkowej jakim jest przerost popytu nad podażą, bo kursujące pojazdy nie były w stanie przewieźć tylu chętnych. W ten oto właśnie sposób naród utknął na zaśnieżonych przystankach, usiłując dostać się do autobusu czy tramwaju, a jak już się do niego dostali podróżowali w warunkach uwłaczających wszelkiej godności. Zastanawiam się jak to jest, że różne organizacje walczą o humanitarny przewóz zwierząt, a ludzi wozi się w warunkach skandalicznych i nikt z tego powodu afery nie robi.
Naród postanowił zaufać ZTMowi i jak zwykle został wydymany, a włodarze wspomnianej instytucji udają, że autobusy są punktualne, a na przystankach wcale nie zalegają hałdy śniegu. Dobrze, palcie jana dalej, w oczach ludzi wychodzicie na totalnych kretynów.
Nie ma więc co się dziwić ludziom, że wolą jeździć samochodami. Wsiadają pod blokiem, odśnieżają, jadą wygodnie i w cieple. Może i stoją w korku, ale przynajmniej żaden śmierdzący, gruby facet nie stoi na nimi i nie chucha im prosto w twarz cuchnącym oddechem.

Dziś w dziale muzycznym kawałki pod hasłem "Może i tekst banalny, ale mają to coś".

#1
Najnowsze dokonanie zespołu Dżem. Nie jest to co prawda ten Dżem co Ryśkiem, ale naprawdę daje rade. Muzycznie mistrz, wpisuje się idealnie w standardy bluesa.



#2
Jakże rzewne dzieło muzyczne o miłości i nienawiści. Typowy przedstawiciel lat 80. i gatunku nazwanego dumnie hair metalem. Może i kicz, ale mi się podoba.



#3
Mówią, że jest przystojny, mówią że nieźle gra na gitarze, mówią że ma fajny głos. Ja wiem, że nagrywa całkiem fajne piosenki. Kolejne dzieło muzyczne o charakterze miłosnym.



#4
I żeby nie było tak ładnie i miło to na koniec coś z przytupem.



Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna