A to Ci heca!

środa, 17 listopada 2010

Zabronili!

I stało się, zabronili. Zabronili palić w miejscach publicznych. Co ustawodawca miał na myśli mówiąc "miejsce publiczne" wszyscy dobrze wiedzą, bo media nie dają nam o tym zapomnieć już od kilku dni.
Oczywiście jak zwykle przy takiej okazji pojawiły się głosy zadowolonych niepalących i mniej zadowolonych palaczy. Ci pierwsi są zadowoleni, bo w końcu będą mogli sobie pójść do pubu/klubu czy gdziekolwiek i nie wyjść śmierdzącymi fajkami od góry do dołu. Przy okazji będą też zdrowsi, to jest niezaprzeczalny plus. Niektórzy palacze natomiast podnieśli larum, że to zamach na ich wolność i że jak to tak iść na piwo czy koncert i sobie nie zajarać. Rada jest prosta: nauczcie się kurwa nie jarać przy piwie, a jak już na prawdę musicie to wyjdźcie sobie na dwór. Dla mnie to nie jest wielki problem, ale to pewnie dlatego że umiem się powstrzymać od palenia jak gdzieś nie wolno. Co do ograniczania wolności to ktoś mądrze powiedział kiedyś, że wolność jednego człowieka kończy się tam gdzie zaczyna wolność drugiego.
Niech sobie będzie ten zakaz, mi osobiście to wisi kalafiorem. Ludzie i tak będą palić i będą umierać na raka, a państwo będzie musiało ich leczyć. Może dzięki temu bierni palacze nie będą chorować, ale tak na prawdę, ile osób zachorowało na raka przez bierne palenie? Nie wydaje mi się żeby to była jakaś duża liczba.
Jedyne co mi się w tym wszystkim wydaje nieco absurdalne to sposób egzekwowania tego zakazu. W lokalach mamy sprawę jasną, bo jak wpadnie jakiś kontrol i zobaczy, że był palone, a nie ma do tego oddzielnej sali to rąbnie karę i po krzyku. Zastanawia mnie natomiast czy np. na uczelniach policja będzie ścigać ludzi puszczających dymka i będzie wlepiać mandaty? Na przystankach komunikacji miejskiej już od dawna jest taki zakaz i jeszcze nie widziałem żadnej interwencji w tej sprawie. Straż miejska się tym zajmować nie będzie, bo przepisy są nieprecyzyjne więc strażnicy nic zrobić nie mogą.
I tak to właśnie jest wu nas, wprowadza się coś z wielkim BUM!, ale zapomina się o pewnych rzeczach, które okazują się być dość istotne. Tak samo jak w przypadku dopalaczy. W myśl ustawy, zmywacz do paznokci jest zabroniony, bo jakby kto chciał, to może się nim odurzyć. No głupota panie! Jaśnie oświeceni wybrańcy narodu powinni trochę skrupulatniej przygotowywać nowe przepisy, bo później wychodzą takie babole.
Jak wiadomo, Polska to kraj prowizorki i partyzantki więc takie działanie nie powinno nikogo dziwić.

Nie żeby coś, po prostu dobre kawałki to są:




Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna