A to Ci heca!

wtorek, 15 marca 2011

O wszelakich cechach narodu polskiego można by się rozpisywać na wiele akapitów. Można bowiem powiedzieć o nas, że jesteśmy marudami wiecznie niezadowolonymi z życia, niektórzy mówią, żeśmy złodzieje i inne tego typu epitety. Z pozytywnych rzeczy, to na pewno jesteśmy narodem walczącym.
Od wieków Polacy ciągle o coś walczą lub przeciw czemuś protestują. Kiedyś, jeśli szlachcie się coś nie podobało krzyczeli "veto!" i ciach bajera, nie było tego. Po wojnie sytuacja się nieco skomplikowała, ponieważ już nie można było sobie ot tak protestować, bo mogło się to skończyć źle dla protestujących. Wiadomo jak to wyglądało, ludziom coś się nie podobało, zbierali się, robili transparenty i wychodzili na ulice. Władzy się to nie podobało więc przy pomocy ZOMO napierdalała strajkujących, a strajkujący napierdalali ZOMO.
W gospodarce rynkowej też wiele strajkowano. Protestowali górnicy, godnie podtrzymując tradycję z PRL-u naparzając się policją i paląc opony pod Kancelarią Premiera. Pielęgniarki też świetnie wpisały się w przyjęte standardy organizując we wspomnianym miejscu pole namiotowe.
Dzisiaj jednak, w dobie internetu i mediów elektronicznych sprawy te ulegają znacznej zmianie. Sprawa wygląda tak: coś ci się nie podoba? załóż grupę na Facebooku i skrzyknij do niej znajomych, a tamci swoich znajomych itd! Proste jak sranie! W grupie koniecznie trzeba wypisywać doniosłe hasła o konieczności zwiększenia kar dla maltretujących zwierzęta, o tym że knajpa, w której serwować się będzie mięso z psa jest fe, albo że nie podobają ci się pomysły rządu na kontrolowanie internetu. A, i koniecznie należy kasować hasła, które są choć trochę krytyczne, bo nie chcemy tu takich co mają inne zdanie. Ot, taki e-faszyzm.
Jest też druga kategoria w stylu "Cała Polska dziękuje Adamowi Małyszowi na fejsbuku" albo "Cała Polska trzyma kciuki za Roberta Kubicę". Wychodzi na to, że jak coś się nie znajdzie na fejsbuku to się w ogóle nie liczy, nie ma tego i już, nie istnieje!
Myślę, że lepszym sposobem uczczenia końca karety Małysza byłoby zorganizowanie jakiegoś flashmoba czy jakiejś innej pozytywnej akcji. Ale nie, nikt nie wpadł na coś takiego, dlaczego? Dla mnie odpowiedź jest prosta: bo łatwiej jest walnąć stronę w sieci niż zrobić transparenty i ruszyć dupę na miasto pokrzyczeć trochę pod Sejmem czy skrzyknąć jakąś fajną akcję. No bo komu by się chciało ruszać z domu skoro sobie kliknie dwa razy i już wszyscy wiedzą, że przeciwko czemuś protestuje albo komuś dziękuje.
Ciekaw jestem co by było gdyby w latach 80. był internet. Pewnie Solidarność założyła by na fejsie grupę z 21 postulatami. Taa, na pewno by miała siłę przebicia.





Jakiś romantyk się ze mnie robi na stare lata.

Cześć.

czwartek, 3 marca 2011

Cover power vol.3

W końcu nadszedł marzec, a to może oznaczać tylko jedno: zbliża się wiosna, co mnie niezmiernie cieszy. Póki co pogodę mamy piękną, co prawda nie jest tak ciepło jakbym chciał, ale mam nadzieję, że już niedługo i ruch pójdą krótkie wiosenne kurtki i te sprawy.
Przez długi czas nie zamieszczałem nic na mym niezwykle poczytnym blogu, a to dlatego że dopadła mnie totalna niemoc twórcza, która skutecznie niweczyła każdą próbę napisania w miarę sensownego tekstu. W związku z tym, że znalazłem pracę i powoli czuć wiosnę, postanowiłem się ogarnąć i skrobnąć parę słów o tym i owym.
Szukając pracy byłem ambitny, chciałem się wreszcie zająć czymś co by mi dawało jakieś perspektywy na przyszłość. Zamiast tego podejmuję kolejną pracę, która mi pewnie nie da nic poza odrobiną kasy. Tak więc, moi drodzy, znów będę się rozbijał po kraju cudzymi samochodami. W sumie spoko, ale i tak szukam dalej. Nie spocznę póki nie zostanę jakimś ważnym dyrektorem.

Przy okazji spektakularnego powrotu przygotowałem kolejną dawkę muzykę z cyklu "Cover power" I tak...

#1

Klasyk muzyki metalowej w wykonaniu jednego z ciekawszych współczesnych grup wykonujących tę muzykę:



#2

Znany powszechnie utwór w wersji rockabilly:



#3

Dzisiaj jadziem po całości z klasyką. "No more tears" Ozziego w wykonaniu zespołu Black Label Society czyli Zakka Wylde'a.



Black Label Society wystąpi w następną środę w Warszawie. Zajawka na maks, będę tam.