A to Ci heca!

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Nadeszła ta pora miesiąca, w której należy coś naskrobać. Nie żebym czuł się zobowiązany, po prostu ostatnimi czasy wychodzi tak, że publikuję coś raz na miesiąc, a akurat temat się nawinął.

Wiadomo ogólnie, że stereotypy ssą pałkę i nie należy im ulegać, bo uogólnianie czego lub kogokolwiek może być krzywdzące. Nie, nie będzie żadnego obalania stereotypów czy innych tego typu pierdół. Dziś chciałbym wziąć na warsztat zapisany w powszechnej wiadomości wizerunek studenta.
Otóż "statystyczny" student musi koniecznie mieszkać w akademiku. Jak taki człowiek już sobie tam mieszka to elementem niezbędnym jest totalny chlew w pokoju, bo kto by się przejmował takimi pierdołami jak porządek. Wszak prawdziwy geniusz potrafi się odnaleźć w chaosie! Podobno często stosowaną praktyką wśród mieszkańców akademików jest wzajemne podpierdalanie sobie żarcia z lodówki. Ale zaraz, chwila, przecież stereotypowego studenta nie stać na żarcie. Ma natomiast kasę żeby codziennie się nawalić jak ostatnia szmata. Tego nie jestem w stanie zrozumieć, żeby woleć się nachlać niż zjeść jakiś porządny posiłek. Ale co ja tam wiem o życiu, nigdy nie mieszkałem w akademiku. Na szczęście.
Jasną sprawą jest, że taki osobnik nie będzie sobie zawracał głowy takimi pierdołami jak pójście na zajęcia. Powszechnie wiadomym jest, że uczy się tylko dwa razy do roku jak jest sesja.
Jednak zanim nadejdzie sesja letnia, ma miejsce wydarzenie nie lada wielkiej rangi jakim niewątpliwie są wszelkiej maści juwenalia. I to nic, że kolejka po piwo ma długość dwóch kilometrów, że jakiś idiota właśnie upaćkał ci nową koszulę keczupem z zapiekanki grunt, że za pół darmo student może zobaczyć na żywo swoich ulubionych wykonawców.
W tym momencie dochodzimy do sedna sprawy. Czego słucha przeciętny student? Odpowiedź jest prosta: Kult, Pidżama Porno albo Strachy na Lachy, Coma. Wielka czwórka. Stereotypowy student nie lubi hiphopu, ale Paktofonika, Kaliber i Ostry są zajebiści.
Organizatorzy juwenaliów już do końca stracili cały polot, bo co roku angażują tych samych artystów. Czy to się nikomu nie znudziło jeszcze? Co roku jest Coma, która już na mnie wyskakuje nawet z lodówki, a jak nie cały zespół to przynajmniej Pan Rogucki. Dziwią się, że Grabaż i Kazik nie mają dość grania dla bandy studenckiego bydła, którą nie za bardzo interesuje to co się dzieje na scenie. Chociaż z drugiej strony nie dziwię się, zawsze parę tysiaków do kieszeni wpadnie i nie trzeba się starać za bardzo, bo nawet jak koncert będzie do dupy to i tak nikt nie zauważy.

Przypuszczam, że nikt z tego rodzaju ludzi, o których napisałem powyżej tego nie czyta, bo za długie, ale mam dla nich dobre wieści. W tym roku na juwenaliach warszawskich zagra Kult, Strachy na Lachy, Coma i O.S.T.R. Wielkie brawa za urozmaicenie w stosunku do lat poprzednich.

P.S. Żeby była jasność, nie cisnę żadnemu z tych wykonawców, bo cenię ich muzykę. Chociaż Panu Roguckiemu należy się parę nieprzyjemnych słów na temat jego solowej płyty. Ale może to dlatego, że mam dość tego człowieka...

Mjuziszen szrajcung na koniec musi być. Wiosenna lista przebojów zdominowana przez utwory hiphopowe, co tu więcej mówić.





Obydwaj Panowie wydali zajebiste płyty ostatnio. A z cyklu "klasyka gatunku":


Komentarze (1):

Blogger mazi pisze...

Ty Olej, wiem ze to my o tym gadalismy, ale w sumie ile dokladnie znasz takich studentow jakich opisales? 5,10? Pewnie mniej, a nawet jesli to i tak nie masz prawa osadzac calosci. Poplynelismy stereotypowo, powtorzylismy co mowia inni, pudlo menciu :)
dozo bo byc moze zaczne zyc

11 maja 2011 01:56  

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna