A to Ci heca!

piątek, 26 lutego 2010

Mówi się, że prezenty lepiej jest dawać niż dostawać. Większość dzieci pewnie jest innego zdania, ale w pewnym wieku rzeczywiście dawanie prezentów sprawia większą przyjemność niż ich dostawanie. I właśnie tak jest w moim przypadku. Bardzo, ale to bardzo się cieszę jak obdarowana przeze mnie osoba cieszy się z podarunku i widać, że radość owa nie jest udawana. Zwłaszcza, że prezent to totalny dorbiazg. Widać małe rzeczy cieszą bardziej. Do tego dochodzi tekst w stylu "twoje życzenia były najfajniejsze" i jest pełnia szczęścia i zapas pozytywnej energii na kilka dni.
Oczywiście to działa tylko w przypadku, kiedy jesteśmy stuprocentowo pewni co do intencji osoby wypowiadającej te słowa, nie ma mowy o wmawianiu sobie "ee, tak tylko gada, na pewno się nie podoba". Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze moje poczucie dumy z samego siebie i przekonanie o swojej wyjątkowości. Nie wiem jak to brzmi, ale kurwa, ja po prostu uwielbiam się tak czuć. I tak też się czuję.

A poza tym to nic. I pomóżcie mi znaleźć pracę, bo albo ja jestem jakiś ułomny albo nie wiem czego oni wymagają od ludzi. No chyba, że im się nie podoba moje zdjęcie w CV, to zmienię na lepsze. Nie chce mi się siedzieć w domu już, chcę zarabiać kasę. Mam 1500 pomysłów jak wydać kasę, której jeszcze nie mam, ale to chyba normalne. Na szczęście już za rok będę milionerem więc będzie git. :P

Fajny klip, fajna piosenka raz:



Fajny klip, fajna piosenka dwa:



Senk ju.

wtorek, 16 lutego 2010

2k3

Dziś notka z cyklu "back in the days", powspominam sobie jak to kiedyś było fajnie i jak super by było jakby znów było tak jak wtedy.

Po pierwsze, chciałbym wrócić do czasów kiedy nie miałem internetu, ani nawet dobrego kompa, a mimo to zawsze byłem w stanie sobie znaleźć jakieś ciekawe zajęcie i prawie nigdy się nie nudziłem. Z przykrością stwierdzam, że jakby teraz ktoś mnie pozbawił kompa i dostępu do sieci umarłby w męczarniach.
Po drugie, chciałbym wrócić do czasów kiedy z utęsknieniem czekałem na kolejny numer magazynu "Ślizg" następnie wertując go kartka po kartce czytając felietony, oglądając zdjęcia czy graffiti. No i klasyczny dialog: "-Ty, Olej, wiesz że jutro dwudziesty? -Proste, jutro nowe SLG wychodzi." ;)
Po trzecie, chciałbym umieć rysować takie wrzuty jak wtedy. Oczywiście nie były to nigdy jakieś wildstyle, ale w porównaniu do tego co mi wychodzi teraz to były dzieła sztuki.
Chciałbym też wrócić do czasów, kiedy ganiałem po mieście z discmanem w kieszeni i płytami w plecaku. Co prawda mp3 plejer jest wygodniejszy i płyty się nie niszczą, ale sentymenty wygrywają.
Wiem też dobrze, że czasy kiedy gadało się z ziomkami przez telefon po 2,5 godziny też nie wrócą. Wtedy po prostu nie miałem gg ani innego komunikatora, a komórki używałem od święta.
Nigdy więcej nie spróbuję swoich sił w deskorolce, i chociaż wtedy nie byłem kotem, to teraz pewnie by było jeszcze gorzej.
I w zośkę też bym pograł.
Czy te wszystkie piękne wspominki oznaczają, że chciałbym się cofnąć do czasów gimnazjalnych i żyć sobie tak jak wtedy? Hmmm, jednak nie, wolę obecny stan rzeczy, przynajmniej nie jestem głupim nastolatkiem. No i mam super wspomnienia więc w dowolnym momencie mogę się cofnąć do tych czasów. :)

Chciałbym dodać jeszcze małą erratę do poprzedniej notki o wybrykach gówniarzy z nożami. Zamiast pisać, dam link do TEGO bloga, w 100% zgadzam się z opinią autora.

Co do muzyki to mam dwa kawałki na dziś.
Kawałek pierwszy to klasyk od Kazika:



Kawałek drugi z nowego mikstejpu Solara i Białasa:




Klip zapożyczony od innego wykonawcy, jak dla mnie jeden najsmutniejszych teledysków jakie miałem okazję oglądać.

Pozdrawiam.





piątek, 12 lutego 2010

Kilka słów na temat.

Cóż, i tym razem nie odniosłem żadnego spektakularnego zwycięstwa na rynku pracy. Jak pisałem wcześniej, przy dobrych wiatrach miałem pracować w sklepie. Wiatry nie były jednak przychylne w związku z czym nadal pozostaję na mieliznie bezrobocia i wynika z tego, że jeszcze trochę będę musiał powiosłować zanim się z niej wydostanę. Nie wiem co tym razem zadecydowało, brak kompetencji (no niee no, nie trzeba być niewiadomo kim żeby sprzedawać czapki), znajomości? Tak, to pewnie to. Wiem, że to co napisałem to takie typowo polskie myślenie, ale mam ku temu solidne podstawy. Nieważne, tak czy inaczej jestem z tego powodu nieco przygnębiony, ale szukam dalej.

Przez ostatni tydzień żyłem w zupełnie innym świecie, a to dlatego, że wziąłem się za czytanie Harrego Pottera. Teraz pauza na śmiechy i złośliwe uwagi. Ja jednak uważam, że to bardzo dobra książka, a każda kolejna część jest bardziej wciągająca niż poprzednia. Oczywiście jest to powieść przygodowa, jednak jeśli ktoś nie jest tępym nastolatkiem lub innym ograniczonym mułem na pewno dostrzeże to o czym ona jest oprócz opowieści o czarodzieju.

Zastanawiałem się czy napisać jakąś notkę na dość kontrowersyjny temat dotyczący zakazu palenia w miejscach publicznych, miałem nawet poukładaną listę argumentów za i przeciw, ale wyszło tak, że nie napisałem nic na ten temat do tej pory. Myślę, że wkrótce coś się pojawi na ten temat.

W ostatnich dniach tzw. opinią publiczną wsytrząsnęła wiadomość o wydarzeniach w Warszawie kiedy to pijany nastolatek w biały dzień zadźgał policjanta na przystanku tramwajowy.
Już dawno wiedziałem, że z tą młodzieżą jest coś nie tak, ale to już przechodzi ludzkie pojęcie. Tak czy inaczej, w związku z tym wdałem się z mamą w dyskusję pod tytułem: "Dlaczego nikt nie zareagował?" Cóż, odpowiedź jest prosta: bo ludzie się po prostu boją. Nikt nie chciałby zarobić kosy więc trzyma się z dala, normalna sprawa. Inaczej jest, że gdyby ludzie reagowali to sprawy wyglądałyby zupełnie inaczej. Ale nie reagują i koło się zamyka.
Nie można im się dziwić, wystarczy spojrzeć na przeciętne polskie osiedle, gdzie zwrócenie uwagi komukolwiek może skończyć się tym, że zostaniemy zbluzgani (w najlepszym wypadku), albo nasze życie może zostać skutecznie uprzykrzone, ot choćby przez porysowanie samochodu czy coś w tym stylu.
I tak, jak zwykle staram się wymyśleć jakieś sensowne rozwiązanie na każdy problem, tak tu nie przychodzi mi do głowy nic.

Lubię TEN kawałek. I to nie dlatego, że się jakoś wczuwam w tekst czy coś. Po prostu mi wpadł w ucho i już.


środa, 3 lutego 2010

Od ostatniej publikacji zabierałem się chyba ze dwa razy żeby coś nowego napisać, ale zawsze w trackie coś mi skutecznie uniemożliwiało pisanie, albo uznałem, że są to straszne pierdoły niewarte pokazania ich światu.

Ostatnie kilka dni upłynęło dość pracowicie, bo w weekend egzaminy, zaliczenia i inne takie. Jak się niektórzy domyślają sesja zakończona powodzeniem, został jeden egzamin do napisania także luzik.
Wczoraj i dziś dość pracowite ponieważ mój ziom Daro ogarnął fuchę przy statystowaniu w jakiejś reklamie. Parszywa robota, bo jako taki statysta jesteś najniższą formą życia na planie i twoje zadanie polega głównie na czekaniu aż będziesz im do czegoś potrzebny. Tak czy inaczej, trafiliśmy całkiem dobrze, bo plan nie był zbyt męczący ani nie trwał zbyt długo, no i oczywiście parę groszy w kieszeni.
Poza tym jutro macie trzymać za mnie kciuki, bo idę na rozmowę w sprawie pracy i jak dobrze pójdzie to już niedługo będę sprzedawał bananowym dzieciakom czapki New Era.

Jako, że staram się być dobrym kolegą, a ponadto chcę wspierać podziemnych artystów, których muzyka jakoś mi tam się podoba, czuję się w obowiązku zaprosić Was na koncert zespołu mojego kolegi Tomka Koncert Warszawa - No Mercy 4 luty (Czwartek) Start 20:00 Wjazd 7 zł.
Także tak to wygląda, jak ktoś chętny to zapraszam. A tak w ogóle to chłopaki grają TAK. I nakręcili sobie nawet teledysk, który poniżej:



Na koniec jeszcze jeden kawałek ode mnie. Nie ma chyba osoby, która by go nie znała ponieważ swego czasu śpiewała go cała Polska. Tak samo jak cały kraj żył wydarzeniem z okazji którego piosenka owa powstała.



Nie wiem jak innych, ale mnie zawsze ta piosenka, a zwłaszcza obrazy z teledysku, mocno chwytają za serce. Miałem okazję zwiedzać miejsca, które były zalane i widziałem jedynie zaznaczone poziomy, do których wtedy sięgała woda i nie byłem w stanie tego ogarnąć. Myślę, że to jednak bardzo ciężkie do ogarnięcia.

I tyle. Pozdrawiam.