A to Ci heca!

niedziela, 12 kwietnia 2009

Dawno temu w Gran Torino.

Jako, że ma mam aż trzy dni wolengo z rzędu, co ostatnimi czasy u mnie się rzadko zdarza, z racji świąt siedzę sobie w domu i oglądam zaległe filmy. Z obejrzanych wczoraj i dziś dwa są szczególnie wartościowe. Zacznę od klasyki kina.

Sergio Leone, włoski reżyser, znany z tzw. spaghetti westernów takich jak: "Za garść dolarów" czy "Dobry, zły i brzydki"
Z tego drugiego pochodzi jeden z najsłynniejszych motywów filmowych ever:



Człowiek ten, oprócz serii świetnych westernów, których jestem fanem, popełnił także film pt. "Dawno temu w Ameryce". Dziś, jest to klasyczny film z gatunku kina gangsterskiego. Jednak mylicie się jeśli myślicie, że jest to typowy film gangsterski taki jak produkcje Martina Scorsese. O ile filmy Scorsese są świetne, o tyle w stosunku do "Dawno temu w Ameryce" nie boję się użyć słów"dzieło kinematografii". Film ten opowiada o czterech przyjaciołach z żydowskiej dzielnicy Nowego Jorku, którzy zajmują się na początku drobną gangsterką by po latach osiągnąć szczyt. Niby typowe, ale nie o to chodzi w tym filmie. Jest to epicki obraz opowiadający o przyjaźni, lojalności i miłości. Charakterystyczne dla filmów Leone "dłużyzny" wcale tak bardzo nie przeszkadzają, ba, uważam nawet że to jest to co buduje klimat filmu i jego dramaturgię. Można powiedzieć, że jest to gangsterska epopeja, trwająca prawie cztery godziny, przy czym ani przez minutę się nie nudzisz. Żadna scena nie znalazła się w tym filmie przez przypadek, każda wnosi coś do filmu. Jak nie do samej fabuły to oddziaływuje na Twoje uczucia podczas oglądania.
Także polecam Wam ten film, jak będziecie mieli okazję go obejrzeć kiedyś to zróbcie to, bo naprawdę warto. W roli głównej wielki Robert De Niro.



Drugi film, którego seans skończył się w sumie parę minut temu to "Gran Torino". Reżyseria Clint Eastwood, w roli głównej Clint Eastwood.
W filmie tym Eastwood gra zgorzkniałego wdowca, weterana wojny w Korei. Człowiek ten nie budzi sympatii w nikim, nawet jego synowie za nim nie przepadają. Jednak jego życie diametralnie się zmienia kiedy obok niego wprowadza się rodzina Azjatów...



Cały film jest jednak zupełnie inny niż zapowiadałby trailer. Zachęcam do pójścia do kina, bądź jak wolice zajebania z neta, bo produkcja jak najbardziej godna uwagi.
To że Clint Eastwood jest świetnym aktorem wiemy już od dawna, ostatnimi czasy przekonuje nas, że jest też rewelacyjnym reżyserem i autorem scenariuszy. Jak nie widzieliście "Rzeki tajemnic" czy "Za wszelką cenę" to nadróbcie zaległości.



Tytułowe Gran Torino, to samochód głównego bohatera. Za cholerę nie wiem jakie symboliczne znaczenie może mieć owa maszyna w odniesieniu do całego filmu tak więc, jeśli macie jakieś pomysły to piszcie.

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna