Nasza zima zła.
Co roku, przy okazji zimy, zadziwia mnie pewna kwestia. Żyjemy w XXI wieku, mamy technologie, dokładne prognozy pogody, mimo to jednak zima nas zaskakuje. No pewnie, bo kto by się spodziewał mrozów w środku grudnia. Zima zaskoczyła drogowców, kolejarzy, polityków, a nawet Jarosława Kreta.
Co do tych pierwszych, wszyscy ślą chuje na nich, zapominając o kilku ważnych rzeczach. Po pierwsze: pługów nie ma aż tyle żeby ogarnąć nawet wszystkie większe ulice w mieście, po drugie: jak śnieg zasuwa całą noc i cały dzień, to delikatnie rzecz ujmując, odśnieżanie jest mało efektywne, bo śniegu wciąż przybywa. Po trzecie: przy jakimkolwiek, nawet najmniejszym opadzie atmosferycznym kierowcy dostają małpiego rozumu i jeżdżą jak potłuczeni, w związku z czym tworzą się ogromne korki. To prowadzi nas do prostego wniosku, że niemożliwym jest skuteczne odśnieżenie ulic skoro pługi stoją w korkach.
Reasumując, jeśli nie czujesz się pewnie jeżdżąc w trudnych warunkach, jeśli nie mieszkacie na totalnym zadupiu gdzie nie ma komunikacji miejskiej, po prostu zostaw samochód w domu. Powiesz: "No tak, ale komunikacja też ma mega obsuwy". Odpowiedź na ten problem jest prosta: to przez matołów, którzy nie umieją jeździć nawet w ładną pogodę, a co dopiero w śnieg, którzy zamiast pójść po rozum do głowy i zostawić auto w domu ruszają w miasto.
Oczywiście nie jestem przeciwnikiem samochodów, po prostu uważam, że komunikacja miejska sprawdza się o niebo lepiej podczas codziennego poruszania się po mieście.
Wracając jednak do głównego wątku, zastanawiam się jak ludzie dawali sobie radę kiedy były prawdziwie ostre zimy, takie do -25 stopni albo nawet mniej. Na pewno napotykali trudności, ale cholera, mamy XXI wiek, nie powinniśmy mieć takich problemów. Przecież ponad 40 lat temu do wysłania rakiety w kosmos wystarczył komputer dużo słabszy nawet od mojego pierwszego peceta, umiemy zmieniać bieg rzeki i budować na niej tamy, łączymy kontynenty i wyspy podmorskimi tunelami. Jak to jest możliwe, że nie możemy dać sobie rady z niską temperaturą i odrobiną śniegu? Chyba lud zatraca możliwość przetrwania w choć odrobinę trudniejszych warunkach. W takiej sytuacji, nie dziwię się, że wróżą nam rychły koniec ludzkości.
Wracając do pogody, mi się ona podoba. Jest zimno, jest śnieg i jest fajnie. Taka zima też jest potrzebna, tak samo jak ciepłe dni.
Także proponuję przestać narzekać, tylko cieszyć się, że mamy prawdziwą zimę, bo później znów naród będzie narzekał, że w tym roku to żadna zima, i że kieeeedyś to były prawdziwe, tak jak w roku 1978 np.
Niedługo przerwa świąteczna, dzięki Bogu, dosłownie nawet. Już mam dość pracy, muszę odpocząć od niej, oj muszę, koniecznie.
Co do tych pierwszych, wszyscy ślą chuje na nich, zapominając o kilku ważnych rzeczach. Po pierwsze: pługów nie ma aż tyle żeby ogarnąć nawet wszystkie większe ulice w mieście, po drugie: jak śnieg zasuwa całą noc i cały dzień, to delikatnie rzecz ujmując, odśnieżanie jest mało efektywne, bo śniegu wciąż przybywa. Po trzecie: przy jakimkolwiek, nawet najmniejszym opadzie atmosferycznym kierowcy dostają małpiego rozumu i jeżdżą jak potłuczeni, w związku z czym tworzą się ogromne korki. To prowadzi nas do prostego wniosku, że niemożliwym jest skuteczne odśnieżenie ulic skoro pługi stoją w korkach.
Reasumując, jeśli nie czujesz się pewnie jeżdżąc w trudnych warunkach, jeśli nie mieszkacie na totalnym zadupiu gdzie nie ma komunikacji miejskiej, po prostu zostaw samochód w domu. Powiesz: "No tak, ale komunikacja też ma mega obsuwy". Odpowiedź na ten problem jest prosta: to przez matołów, którzy nie umieją jeździć nawet w ładną pogodę, a co dopiero w śnieg, którzy zamiast pójść po rozum do głowy i zostawić auto w domu ruszają w miasto.
Oczywiście nie jestem przeciwnikiem samochodów, po prostu uważam, że komunikacja miejska sprawdza się o niebo lepiej podczas codziennego poruszania się po mieście.
Wracając jednak do głównego wątku, zastanawiam się jak ludzie dawali sobie radę kiedy były prawdziwie ostre zimy, takie do -25 stopni albo nawet mniej. Na pewno napotykali trudności, ale cholera, mamy XXI wiek, nie powinniśmy mieć takich problemów. Przecież ponad 40 lat temu do wysłania rakiety w kosmos wystarczył komputer dużo słabszy nawet od mojego pierwszego peceta, umiemy zmieniać bieg rzeki i budować na niej tamy, łączymy kontynenty i wyspy podmorskimi tunelami. Jak to jest możliwe, że nie możemy dać sobie rady z niską temperaturą i odrobiną śniegu? Chyba lud zatraca możliwość przetrwania w choć odrobinę trudniejszych warunkach. W takiej sytuacji, nie dziwię się, że wróżą nam rychły koniec ludzkości.
Wracając do pogody, mi się ona podoba. Jest zimno, jest śnieg i jest fajnie. Taka zima też jest potrzebna, tak samo jak ciepłe dni.
Także proponuję przestać narzekać, tylko cieszyć się, że mamy prawdziwą zimę, bo później znów naród będzie narzekał, że w tym roku to żadna zima, i że kieeeedyś to były prawdziwe, tak jak w roku 1978 np.
Niedługo przerwa świąteczna, dzięki Bogu, dosłownie nawet. Już mam dość pracy, muszę odpocząć od niej, oj muszę, koniecznie.
Komentarze (0):
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna