A to Ci heca!

wtorek, 29 września 2009

Daaawno się nic nie pisało. Ale tak jak zaznaczyłem w poprzedniej, telegraficznej wręcz notce, nie miałem nic ciekawego do przekazania światu.
Dzisiejsze moje dywagacje dotyczyć będą pracy. Konkretnie firmy, w której obecnie pracuję, już dwa miesiące więc wyrobiłem sobie konkretne zdanie na jej temat.
Otóż, kurwa mać, dziwię się jakim cudem ta firma działa na rynku tyle lat już i nie zamierza splajtować! Nie jest to duża firma, zarządzana jest przez dwóch kolesi, założycieli, w których kompetencje co do prowadzenia jakiegokolwiek biznesu mam uzasadnione wątpliwości. Pierwszy, zajmuje się składaniem zamówień na towar u producentów. Osobiście nie zalazł mi za skórę nigdy ale koleś lubi być upierdliwy i kilkanaście razy przypominać o zrobieniu czegoś. Śmieszy mnie tylko jego angielski, ciekawe jak się dogaduje z tymi dostawcami. Drugi koleś... Cóż, postaram się nie używać słów powszechnie uznawanych za obraźliwe. Gdyby chciało się określić go jednym słowem to użylbym słowa "optymalizacja". Ostatnimi czasy słowo to budzi we mnie wrogość. Najmarniej co drugi dzień dostajemy mejla z prośbą o "optymalizację" ułożenia towaru na magazynie lub "bardziej efektywnego niż kartony wykorzystanie wolnych regałów". Okej, ale żeby ułożyć coś na regałach to trzeba mieć co, a tymczasem od paru tygodni żadne dostawy nie przychodzą, bo faktury są nieopłacone. Kawa nawet się kończy, a nie można zamówic nowej, bo nie zapłacone. Telefonować też nie można, bo rachunki niezapłacone. O wypłacaniu pensji dla pracowników już nie mówie. Rozumiem 2-3 dni obsuwy, ale kurwa, dwa tygodnie prawie?! To zakrawa na absurd.
I tak sobie siedzę w tej firmie, robiąc prawie nic całymi dniami, dostając gówniane pieniądze i to w dodatku nie na czas. Poczekam parę miesięcy żeby móc sobie wpisać do cv jakże dumnie brzmiące "specjalista ds. logistyki" i uciekam. Trzeba będzie szukać czegoś sensownego za lepsze pieniądze, bo tutaj szans na awans czy większe zarobki są praktycznie zerowe.
I znów narzekam na pracę. Cóż, prawda jest taka, że w każdym miejscu pracy jest coś na co można ponarzekać, ale szczerze mówiąć w takim pierdolniku jeszcze nie pracowałem.

No ale żeby nie było, że tylko negatywne emocje przekazuję w dzisiejszej notce to jeszcze parę kawałków z mojej plejlisty z ostatnich tygodni:
Coś w klimacie indie rockowym:



Absolutny klasyk hip-hopowy:



Coś z zupełnie innej beczki, ale też hip-hopowej:





I to chyba najważniejsze pozycje. :)

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna