A to Ci heca!

poniedziałek, 2 marca 2009

Jest cudnie?

Jest pięknie. Sesja zakończona pełnym sukcesem, nadchodzi wiosna, świeci słońce i ogólnie jest super. Pewne sprawy zaczynają się układać dobrze, inne nie do końca ale i tak czuć ten pozytywny flejwor. Tyle miechów czekałem żeby znów móć się przejechać z furą z otwartym dachem i wczoraj mi się to udało. Co z tego, że trochę zimno. Załączyłem sobie UGK i śmigam Toruńską nie szybciej niż 80 km/h. Pełen czil, bo jest niedziela. Wracam do domu i resztę dnia spędzam głównie nic nie robiąc. Wieczorem trochę wojowania z nowym stereo ale jak już działa to jest zajawka. Dalej to już tylko spać, bo do pracy na 8 drałować trzeba.
I tu zaczynają się jaja.
Wstaję 6.10. Ogarniam się i jadę do roboty. Wchodzę, bez większego entuzjazmu, bo niewyspany. Mimo wszystko gdzieś tam ten pozytywny flejwor ciągle jest. I nagle dostaję cios z ryj, właśnie padłem ofiarą bezwzględnej bestii jaką jest wszechobecny "kryzys gospodarczy". Ledwo zacząłem pracować i już muszę skończyć. Przesrane, bo przez te dwa tygodnie naprawdę się przywiązałem do tamtego miejsca i ludzi. Szybko, rzadko mi się to zdarza po tak krótkim czasie. Nic, co zrobić, pracuję do końca dnia i spierniczam do domu. Zostala mi plakietka z imieniem (którą i tak pewnie oddam) i parę stówek, które udało mi się zarobić. Niby zawsze coś, ale...
Także tak moi drodzy, znów jestem bez pracy, kurwa mać. Znów trzeba się rozglądać za czymś nowym.

P.S. Mazi i Zenek- mieliście rację, "Kwiaty zła" dobra płyta. Nawet bardzo. Przekonałem się do niej.
Przy okazji przypomniał mi się film:



:]

Dziś muzyki nie będzie.

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna