A to Ci heca!

wtorek, 9 grudnia 2008

Wesołych Świąt, kurwa!

Zrobić sobie dzień wolny od pracy we wtorek- fajna sprawa. Przynajmniej udało mi się pozałatwiać wszystkie sprawy.

A teraz trochę pierdolenia....

Jak co roku o tej porze święta zbliżają się wielkimi krokami. Już od miesiąca wszędzie widać lampki, choinki, promocje i takie tam. Ale prawdziwy amok zaczyna się dopiero teraz. Aż boję się pójść do jakiegokolwiek centrum handlowego żeby nie zostać stratowanym przez stada ludzi ogarniętych niezrozumiałym dla mnie szałem zakupów. Wiadomo, że trzeba zakupić te wszystkie duperele potrzebne na święta i w ogóle. Ale chyba można to zrobić, że tak powiem "na luzie".
Jednak wycieczka do sklepu mnie nie ominie, bo prezenty trzeba kupić. I na nic zdało się pytanie najbliższych co chcą na gwiazdkę na początku listopada, bo wtedy jeszcze nie wiedzieli. Teraz w sumie też nie wiedzą. ;] Wyzwanie nie lada, jak co roku z resztą.
Nie wiem czy te święta już straciły swój urok kompletnie czy jak człowiek dorósł trochę to już nie ma tej zajawki. Jedno i drugie pewnie.
U mnie to wygląda tak, że zupełnie nie czuję tego klimatu już, a sama wigilia to bezsensowne siedzenie przy stole i wpychanie w siebie niesamowitych ilości, skądinąd pysznego, jedzenia po których znów będę miał wielki bebech. Powiecie, że chodzi o spotkanie rodzinne. Hmm, u mnie to nie ma żadnego uroku. Nie powiem, fajnie w sumie jest się spotkać wszyscy razem i pogadać, ale kiedy tematy schodzą na politykę dla mnie wszystko się kończy i jest po imprezie, bo rozmawia się o tym już do końca. Nie wiem czy tak jest u wszystkich.
Co do prezentów wiadomo, że fajnie jest je dostawać. I dawać w sumie też.
Podsumowując: święta, święta, a po świętach brak zajawki i wielki brzuch. I tyle.
A i sylwester. Póki co oczywiście brak planów, ale pewnie się coś znajdzie kilka dni przed. Jak zawsze. ;]

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna